Relacja ze spotkania rocznika 1966.

    W dniu 29 września 2009 roku o godz. 17.30 w Garnizonowym Klubie Oficerskim w Wałczu odbyło się „Spotkanie Koleżeńskie” zorganizowane z inicjatywy mjr rez. Grzegorza Rutkowskiego i ppłk rez. Bohdana Nawrockiego z okazji:

                                                  43-ciej rocznicy  rozpoczęcia służby wojskowej

                                 oraz   40-tej rocznicy promowania na pierwszy stopień oficerski

 Przed spotkaniem kolega Henryk Wlaź wykonał uczestnikom pamiątkowe zdjęcie.

     
 

 
     
 

Od lewej: Mieczysław Fryza, Florian Woźniak, Ireneusz Górko, Jerzy Fiałek, Jerzy Miler, Jerzy Kowal, Andrzej Osuch, Grzegorz Rutkowski, Edward Rurarz, Władysław Czachor, Józef Domińczak, Józef Dąbrowski, Piotr Sieczka, Bohdan Nawrocki.

 

          Koledzy!

      Witam wszystkich na naszym kolejnym spotkaniu, a szczególnie serdecznie witam naszych, o rok starszych stażem oficerskim, kolegów: Józka i Irka, którzy swój jubileusz obchodzili w tamtym roku.

         Spotkaliśmy się dzisiaj w celu uczczenia naszej 40 rocznicy ukończenia Oficerskiej Szkoły Łączności w Zegrzu k/Warszawy i otrzymania pierwszych gwiazdek oficerskich w czasie promocji, która odbyła się w miejscowości Ostrołęka 06 września 1969 r. (była to wówczas sobota) o godz. 15.00.

         Data dzisiejszego spotkania została wybrana nie przypadkiem, lecz po przemyśleniu, gdyż jak wiecie 29 września 1966 roku (czwartek) przekroczyliśmy pierwszy raz mury tej uczelni, a w dniu dzisiejszym mija właśnie 43 lata od tego momentu, gdyby nie tamta data nie byłoby również dzisiejszej rocznicy.

Przybyłych powitałem  słowami: 

 
     

         Jest nas w Wałczu jeszcze 17-tu:

 -   3-ch kolegów z 3 kompanii podchorążych z cyklu dwuletniego: Marian Bobelak, Józef Domińczak i Ireneusz Górko   –  dzisiaj brakuje nam tylko Mariana

 -   9-ciu kolegów z 3 kompanii podchorążych: Florian Woźniak, Piotr Sieczka, Jerzy Kowal, Grzegorz Rutkowski, Edward Rurarz, Jerzy Fiałek, Wacław Haberka, Andrzej Osuch i Jerzy Miler – dzisiaj brakuje nam Wacława

-    5-ciu kolegów z 6 kompanii podchorążych: Bohdan Nawrocki, Władysław Czachor, Paweł Zaremba, Józef Dąbrowski i Mieczysław Fryza   –   dzisiaj brakuje nam Pawła

Chociaż jesteśmy z różnych kompanii, to jednak stanowimy jeden zespół i jednoczymy się pod nazwą „FALA  – 66 – 69”.

Koledzy! o wiele przyjemniej byłoby nam, gdyby z nami byli wszyscy, z którymi kończyliśmy szkołę, a szczególnie z Tymi, z którymi przed 40-laty rozpoczęliśmy wspólnie pracę w Wałczu (a rozpoczynało nas około 30). Los jednak bywa okrutny i z naszych szeregów, a właściwie z naszej wałeckiej grupy odeszli już na wieczną wartę nasi koledzy:

 por. rez. Jan Wujtowicz

ppłk rez. Hieronim Nawój

mjr rez. Bronisław Kozłowski

       Proszę wszystkich o powstanie i uczczenie chwilą ciszy naszych zmarłych kolegów.

 

KOLEDZY!!!

         Dziękuję wszystkim za tak liczne przybycie i z tej okazji wznoszę toast:

         „Życzę wszystkim miłego wieczoru, radosnych wspomnień i doczekania

                        w dobrym zdrowiu następnych rocznic   -   100 lat”

 

Następnie głos zabrał kolega Piotr Sieczka:

     

 

Koledzy!

         W swoim życiu  –  myślę, że Wy również  –  kierowałem się przesłaniem wynikającym  z  następującej myśli (autor nieznany):

 Jeść można ile się chce…   A cierpieć – ile trzeba…     Ale po burzy zawsze jest słońce…                        

A najważniejsze w życiu jest, żebyś znalazł drogę, na której nie potrącisz drugiego człowieka

 

Czy to się zawsze udawało, myślę że w znakomitej większości tak, chociaż mogły być niewielkie odstępstwa. W działalności służbowej każdego z nas tu obecnych z racji zajmowanego stanowiska na pewno zdarzyło się „dotknąć” podwładnego, współpracownika.

         Myślę, że te „dotknięcia” nie były złośliwe, nie były powodem przykrości, nie zaważyły na karierze zawodowej lub życiu osobistym tego człowieka.

 W moim przypadku namacalnym dowodem postępowania wynikającego  z cytowanej myśli jest to, że w większości byli i obecni żołnierze z naszej Brygady, z którymi miałem przyjemność współpracować na mój widok nie przechodzą na drugą stronę ulicy i kłaniają się.

         Jestem przekonany że i Was spotykają podobne dowody sympatii i pamięci ludzkiego traktowania naszych podwładnych i współpracowników.

 

         Wznoszę toast:

         „Panowie życzę wszystkim, aby takie dowody szacunku,

                         sympatii spotykały nas jak najdłużej”.     

          Ponownie zabrałem głos przedstawiając dane z „Kronik Jednostki”.

 

         KOLEDZY!!!

     Przygotowując się do naszego spotkania przeczytałem dokładnie kilka razy, aby czegoś nie przegapić, wszystkie „Kroniki Jednostki”, które były prowadzone.  Chciałem zobaczyć jak nasz rocznik zapisał się w historii jednostki, jakie nazwiska się tam przewinęły. Oto przykłady: (... tu zostały zacytowane wszystkie wpisy z Kronik...). Teraz podam tylko ile razy dane nazwisko się przewinęło:

3 – krotnie –  Florian Woźniak, Jerzy Miler, Edward Rurarz, Wacław Haberka,

                             Hieronim Nawój

2 – krotnie –  Józef Domińczak, Jerzy Kowal, Piotr Sieczka, Mieczysław Fryza,

                            Józef Dąbrowski, Bronisław Kozłowski

1 – raz       –   Władysław Czachor, Grzegorz Rutkowski, Andrzej Osuch, Bohdan

                            Nawrocki, Ireneusz Górko,    

     Mimo tak skromnie prowadzonych kronik, każdy z nas choć raz zaznaczył się jakąś obecnością. Wyjątek stanowi kolega mjr Jerzy Fiałek, którego nigdzie nie znalazłem, ale tłumaczę to tym, że jest to żołnierz łączności specjalnej i Oni zawsze byli zakryci. Nie znalazłem również kolegi kpt. Pawła Zaremby, chociaż wszyscy wiemy, jaki był Jego wkład w jednostce.

     Jak widzicie przez tyle lat przebywania w jednostce, niewiele można zobaczyć w historycznych kronikach. Sami jednak doskonale wiemy ile i jakie chwile przeżywaliśmy, ile potu na ćwiczeniach wylaliśmy, ile trzeba było wysłuchać uwag, niekiedy nie tyczących nas samych. Zachęcam Was do wspomnień, bo można jeszcze trochę nadrobić i utrwalić od zapomnienia.

          KOLEDZY!   Na zakończenie mojego wystąpienia wznoszę toast:

 „Przypomnijcie sobie trochę tych sytuacji, które wspólnie przeżyliśmy i opiszcie je, niech trochę więcej po nas zostanie aniżeli przytoczonych przykładów z Kroniki Jednostki   –   życzę wszystkim dużo zdrowia”.              

  

Głos zabrał kolega Florian Woźniak:

     

          Panowie Oficerowie!!!

          Dzisiaj mija 43 lata od dnia kiedy rozpoczynaliśmy zaszczytną służbę w Siłach Zbrojnych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ( czyli PRL), a nie jak wielcy nasi obecni politycy mówią w LWP.

         Panowie!

        Chciałem  wznieść toast za naszych „teoretycznie starszych kolegów”: Józka, Mariana i Irka i jeszcze kilku innych którzy tu rok przed nami przyjechali (trochę kłamię – przecierali szlak). Ja już kiedyś mówiłem – Pan kapral Józef Domińczak, to był najmądrzejszy żołnierz w kompanii.

         W 35 plutonie było wielu „mundrych” ............, ale żaden z nich do niczego nie doszedł. Natomiast Wy nasi koledzy i przyjaciele tworzyliście ten świat.

          Panowie!

         Jestem zachwycony, że po tylu latach ( 43 w służbie wojskowej i 40 oficerskiej) my tutaj spotkaliśmy się w Wałczu ( ale kiedyś skierowano nas do tej służby). Całe szczęście, że mieliśmy tutaj swoich kolegów, którzy wcześniej przyszli i przygotowali grunt na nasze przyjęcie.

          Wznoszę toast:

         „Za Józka, Mariana i Irka – 100 lat”

         Tradycją się stało, że na takim spotkaniu zawsze dzwonimy do naszego pierwszego dowódcy plutonu dzisiaj pułkownika rezerwy Ryszarda Wolskiego, naszego starszego kolegi i przyjaciela.

         Rozmawiałem osobiście – oto skrótowa treść rozmowy:

        Witam Cię Rysiu bardzo serdecznie w imieniu zgromadzonych Twoich wychowanków (tu została podana lista uczestników i powód spotkania). Przy tej okazji dziękujemy Ci za pomoc w stawianiu pierwszych żołnierskich kroków, za opiekę nad nami w OSŁ. Myślimy wszyscy, że może zdarzy się jeszcze okazja spotkania osobiście. Teraz życzymy  Ci dużo zdrowia i z tej okazji wznosimy toast:

„RYSIU! – 100 LAT dobrego zdrowia i szybkiego spotkania z nami”

 Każdy z uczestników spotkania otrzymał druk „Zaproszenia” z następującą informacją:

KOLEDZY!

40 lat temu po zakończeniu 3-letniej edukacji w Oficerskiej Szkole Łączności w Zegrzu k/Warszawy otrzymaliśmy pierwsze oficerskie gwiazdki.

Uroczysta promocja odbyła się 06 września 1969 roku (sobota)

o godz. 15.00 w Ostrołęce.

Każdy z nas wysyłał do najbliższych zaproszenia na tę uroczystość, każdemu było tych druków mało, aby można było wszystkich przyjaciół i znajomych zaprosić. Nie wszyscy z nas taki druk w swoich pamiątkach posiadają. Wobec powyższego każdy otrzymuje taki oryginalny druk, aby mógł dołączyć do swoich zegrzyńskich pamiątek.

 

     
 

 
     

 

Głos zabrał kolega Bohdan Nawrocki:

     

KOLEDZY PRZYJACIELE!!!

        Cieszę się, że tu jestem, a wręcz jestem dumny, że znalazłem się w tak doborowym towarzystwie. Mówię tak dlatego, że przyjaźń i koleżeństwo nieraz ma większą wartość niż więzi rodzinne, biorąc pod uwagę fakt, że większość z nas rodziny ma daleko od Wałcza (przekonałem się o tym na własnej skórze, kiedy pewnego wieczora poczułem się źle, to nie rodzina, ale Grzegorz i Wiesiek zawieźli mnie do szpitala i jak to kumple, ich sama obecność zdziałała chyba więcej niż medycy)(....)

         (...) W dniu dzisiejszym mija 40 lat, od kiedy jesteśmy oficerami – powtarzając słowa znanej piosenki, ze znanego serialu – 40 lat minęło jak jeden dzień. Moja historia w stopniu oficerskim jest Wam wszystkim znana, jednym więcej, innym mniej, i wiele epizodów też. Te epizody zostały opisane w kilku wydaniach: Wycieczka Sentymentalna do Zegrza – Mekki Łącznościowców we wrześniu 2004 roku, Spotkanie Pokoleń 29.06.2005 roku, Zjazd Łącznościowców w Zegrzu w 2006 roku, II Spotkanie Pokoleń 28.07.2007 roku(...)

         (...) Cieszę się również z tego, że wylądowałem tu w Wałczu z łódzkiej ziemi ubogiej w lasy i jeziora (za namową Pawła, ale to już kiedyś to opowiadałem) – tu przesłużyłem odpowiednią ilość lat i tu zakończyłem służbę wojskową i przygodę z mundurem. Nie byłem żołnierzem tułaczem zmuszanym do zmian garnizonów, życia na walizkach, skąd akurat te refleksje – przypomniało mi się opowiadanie Florka, który chyba przemierzył Polskę wzdłuż i w szerz zahaczając nawet o tereny byłego Związku Radzieckiego (Florek – jeżeli się mylę, masz szansę sprostować to lub uzupełnić luki).

         Moje wystąpienie niech sprowokuje kolegów do odnalezienia w swojej pamięci zdarzeń, faktów o których jeszcze nie słyszeliśmy - mogą być dramatyczne, komiczne, byle były, do których zawsze chętnie wracamy.

          A teraz pozwólcie, że wzniosę toast:

„Wznoszę go za Waszą, Naszą pomyślność, byśmy byli zdrowi i szczęśliwi. By nas oszczędziły kłopoty dnia codziennego. Byśmy sobie pomagali (kiedy zaistnieje taka potrzeba); Wspierać się; Spotykać się,  jak tylko czas i zdrowie na to pozwoli.

         Wszystkiego najlepszego   –   do następnego takiego lub podobnego spotkania”.

 

Głos zabrał kolega Jerzy Miler:

     

KOLEDZY!

          Dzisiejsze spotkanie upamiętnia 43-cią rocznicę rozpoczęcia nauki w Oficerskiej Szkole Łączności w Zegrzu k/Warszawy i 40-tą rocznicę zakończenia nauki, której ukoronowaniem była nasza  promocja w dniu 06 września 1969 roku w miejscowości Ostrołęka.

         Połączyło nas to, że wspólnie znaleźliśmy się w Wałczu w 1 Pułku Łączności, a później w 2 Brygadzie Łączności. Pełniliśmy wspólną służbę do chwili odejścia do rezerwy. Jako przedstawiciel 3 kompanii podchorążych chciałbym wznieść toast za kolegów z 6 kompanii podchorążych, naszych kolegów zza ściany:

         ppłk rez. Bohdana Nawrockiego

         mjr rez. Józefa Dąbrowskiego

         mjr. rez. Mieczysława Fryzę

         kpt. rez. Władysława Czachora

                         „Dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego”

 

       Spotkanie to można by nazwać „wieczorem wspomnień”, gdyż każdy z uczestników jakiś epizod z czterdziestoletniego okresu sobie przypomniał i opowiedział. Wszyscy zgodziliśmy się z pomysłem, by wspomnienia te opisywać i ocalać od zapomnienia.

Można by jeszcze wiele opowiadać, ale czas przeznaczony na spotkanie w miłej i serdecznej atmosferze szybko minął. Teraz czekamy do następnego roku kiedy ponownie się spotkamy, byłoby super, gdyby dołączyli do nas dzisiejsi nieobecni.

Jeszcze raz dziękuję kolegom za udział w spotkaniu i stworzeniu tak miłej atmosfery.

                                                                                                                  Grzegorz Rutkowski