JUBILEUSZ - 70 ROCZNICY URODZIN
KOLEGI HENRYKA WLAZIA

 
     

       

 

     W dniu 18 lutego 2013  r.  nasz  Kolega st. sierż. sztab. w st. spocz. Henryk  WLAŹ obchodził Jubileusz  70  rocznicy  urodzin. Na zaproszenie JUBILATA stawili się do Klubu Wojskowego Brygady Wsparcia Dowodzenia WKP-W w Wałczu Koledzy członkowie Koła nr 10 im. Ziemi Wałeckiej Związku Żołnierzy Wojska Polskiego jak również nie zrzeszeni, aby wspólnie uczcić ten dzień. W spotkaniu uczestniczyli: Prezes Koła nr 10 im. Ziemi Wałeckiej Związku Żołnierzy Wojska Polskiego – Witold Kowalski, Piotr Szymczak, Tadeusz Rojewski, Jan Sobieski, Wiesław Wysocki, Marian Bobelak, Czesław Wirowski, Leszek Nickowski, Józef Domińczak, Józef Suchodolski, Marek Lewandowski.

 
       

Przed złożeniem życzeń Jubilatowi.

     
 

 
     
 

Od lewej: Grzegorz Rutkowski, Jan Sobieski, Piotr Szymczak, Marian Bobelak, Leszek Nickowski, Józef Suchodolski,  Jubilat Henryk Wlaź,  Witold  Kowalski,  Józef  Domińczak,  Czesław  Wirowski, Tadeusz Rojewski,  zdjęcie  wykonuje  Wiesław  Wysocki.

 
     

Na wstępie głos zabrał Prezes Koła nr 10 Witold Kowalski, który powiedział:

          „Koledzy  zanim odczytam piękne okolicznościowe  życzenia  z  okazji  Jubileuszu  70 lat  Henia  przygotowane przez Grzegorza, chcę powiedzieć kilka słów o Henryku.

         Znam  Henia  48  lat.  W  1965  roku  razem  rozpoczynaliśmy  służbę  w  jednym  batalionie,  On  początkujący podoficer nadterminowy, ja początkujący oficer. Nasza wspólna służba w jednej jednostce trwała 23 lata.

To wystarczająco długi okres, aby człowieka dobrze poznać.

         Dla mnie Heniu to wzorowy podoficer, odpowiedzialny i poważny człowiek. Należy do nielicznych podoficerów cieszących się uznaniem kolegów  i  przełożonych.  Dbały  o  swój  prestiż  zawodowy  ale  również wyróżniający  się poza służbą.  Razem  ze  swoją żoną Kasią  zawsze byli podziwiani na wieczorkach  i bankietach  za  dbałość  o  strój i eleganckie zachowanie. Można śmiało użyć określenia, że w towarzystwie był wzorem elegancji. Heniu  imponował swoimi zainteresowaniami: kolarstwem, fotografowaniem i sportem motorowodnym.

         W  stosunkach  służbowych  nie  pozwolił  zbyt  krewkim  przełożonym  na   gesty  lekceważenia  lub  arogancji. Te jego cechy stawiają go w rzędzie z najbardziej wartościowymi żołnierzami naszej brygady.

         Wyrażam pogląd,  że mieć Henryka  w  gronie swoich przyjaciół  to  miły prezent od  losu. W  dniu  dzisiejszym mam dużą satysfakcję, że koledzy mnie powierzyli zadanie złożenia życzeń Henrykowi.”

           Po  tym  wstępie  Prezes Koła Witold  Kowalski  złożył  życzenia Jubilatowi  od wszystkich członków naszego Koła,   Skarbnik  Koła Tadeusz  Rojewski  wręczył  Jubilatowi  wiązankę  kwiatów.  W  dalszej  części  do  składania życzeń przystąpili pozostali Koledzy biorący udział w spotkaniu.

         
     
         
 

 Życzenia składa Prezes Koła Witold Kowalski. Od lewej: Jubilat Henryk Wlaź, Witold Kowalski, Józef  Domińczak,  Czesław  Wirowski, Tadeusz Rojewski.

 

Witold Kowalski wręcza Jubilatowi życzenia.
Od lewej: Jubilat Henryk Wlaź, Witold Kowalski, Józef  Domińczak,  Czesław  Wirowski.

 
         

 

         
     
         
 

Życzenia  od  członków  Koła  nr  10  im.  Ziemi  Wałeckiej Związku  Żołnierzy  Wojska  Polskiego  w  Wałczu.

 
         
     
         
 

Wiązankę kwiatów wręcza Tadeusz Rojewski.

 

Życzenia składają pozostali Koledzy.

 
         

 

         
 

 

 
       
   

Życzenia  składa  Marian  Bobelak.
Od  lewej:  Leszek  Nickowski, Józef Suchodolski, Marian Bobelak,  Jubilat  Henryk  WlaźJózef Domińczak,  Czesław Wirowski.

 
         
     
         
Życzenia składa  Józef  Domińczak. Życzenia składa  Czesław  Wirowski.
         
     
         
  Życzenia składa  Józef  Suchodolski.   Życzenia składa  Leszek  Nickowski.  
         
     
         
  Życzenia składa  Piotr  Szymczak.   Życzenia składa Jan  Sobieski.  
         
     
         
  Życzenia składa  Wiesław  Wysocki.   Życzenia składa  Grzegorz  Rutkowski.  
         
     
         
 

Będzie wznoszony toast Tadeusz Rojewski otwiera szampana,
i rozdaje pozostałym Kolegom.

 
         
   

 

Na czele  z  Jubilatem  wszyscy spełniają wzniesiony toast.

 Od lewej: Jubilat Henryk Wlaź, Tadeusz  Rojewski, Czesław  Wirowski, Józef  Domińczak.

 
         

         Po złożonych życzeniach, wzniesionym toaście lampką szampana, Jubilat poprosił  uczestników  spotkania   do  wykonania  wspólnego  pamiątkowego zdjęcia.  

         Po jego wykonaniu odpalono race na wspaniałym torcie ze świeczkami 70 lat, które Jubilat  musiał  zdmuchnąć.

         
   
         
  Pamiątkowe zdjęcie Kolegów na przyjęciu urodzinowym Henryka Wlazia.
Od lewej: Jan Sobieski, Grzegorz Rutkowski, Leszek Nickowski, Piotr Szymczak,  Wiesław Wysocki, Józef Suchodolski, Jubilat Henryk Wlaź, Marian Bobelak, Tadeusz Rojewski, Czesław Wirowski, Józef Domińczak, Witold Kowalski.
 
         
     
         
  Uroczysta chwila odpalenia rac na torcie.  
         
     
         
 

Kiedy race się wypaliły Jubilat Henryk WLAŹ  zdmuchnął palące się świeczki.

 

 

Po zdmuchnięciu świeczek   –   NA  ZDROWIE  JUBILACIE!!!   –   wykrzyknęli Koledzy.

 

         Następnie  Kolega  Henryk  zaprosił do pięknie nakrytego stołu na poczęstunek,  przy którym  przedstawił nam w skrócie swoją drogę życiową i przy kilku następnych wzniesionych   toastach   snuto wspomnienia  z  lat  służby  wojskowej.

         
     
         
  Przygotowany stół dla uczestników.   Pierwszy toast za zdrowie Jubilata wzniósł Prezes Koła Witold Kowalski.  
         

          Po toaście powiedział:

         „Henio!    To  jest  Twój  wspaniały  Jubileusz,  to   jest  Twój   czas,  prosimy,  abyś   przybliżył  nam   niektóre fragmenty  ze swojego życia i służby wojskowej”.

          Głos zabrał Jubilat:

          „KOLEDZY!

         Na wstępie serdecznie witam wszystkich Kolegów obecnych na tej Sali, jestem bardzo zadowolony, bo kiedy dzwoniłem prosząc Kolegów na tę uroczystość nikt mi nie odmówił, dziękuję Wam bardzo za przybycie.

         Dziękuję Prezesowi Koła nr 10 i pozostałym Kolegom za piękne życzenia z okazji 70 rocznicy moich urodzin. Życzę przyjemnej koleżeńskiej atmosfery w czasie tej skromnej uroczystości.

         Teraz pozwólcie, że kilka słów powiem, starając się jednocześnie, aby Was nie zanudzić.

          Siedemdziesiąt lat to kawałek życia z tego 30 lat spędziłem pełniąc służbę wojskową w JW. 2016 w Warszawie i w Wałczu.

         Urodziłem się 18 lutego 1943 roku we wsi Leonów 14 km od Chełma i 60 km od Lublina, trwała jeszcze wojna. Była to zapadła lubelska wioska, chaty pod strzechą, prądu nie było bardzo długo, został doprowadzony dopiero w końcu lat pięćdziesiątych. Bardzo ciężkie były warunki życia na takiej wsi, do Szkoły Podstawowej miałem 4 km, trzeba to było pokonywać pieszo. Zimy bardzo mroźne do 30 stopni i śnieg dochodzący nieraz do 3 metrów. Bywało tak, że przez dwa tygodnie wieś była odcięta, nie było żadnego połączenia.       

         Po skończeniu Szkoły Podstawowej rozpocząłem naukę w Zawodowej Szkole Budowlanej w Chełmie, trzeba było również przebyć 4 kilometry do Zawadówki i pociągiem, dojechać do Chełma. Najgorzej było w zimie, bo wychodziło się z domu jak było jeszcze ciemno, a wracało jak już było ciemno.

         Rodzice mieli 3-hektarowe gospodarstwo z którego trudno było utrzymać rodzinę dlatego ojciec pracował dodatkowo jako murarz. Dopiero po godzinach pracy, a ja po szkole udawaliśmy się do pracy w polu. Ja jako młody chłopak 16 – 17 letni umiałem wykonywać już wszystkie prace związane z uprawianiem pola.

          Po skończeniu Zawodowej Szkoły Budowlanej w Chełmie podjąłem pracę  przy budowie Chełmskich osiedli mieszkaniowych z myślą kontynuowania nauki w Technikum Budowlanym dla pracujących, takie miałem możliwości i poparcie kierownictwa budowy.

         Pewnego dnia kolega poinformował mnie, że ma interesującą wiadomość. Jest nabór chętnych do Podoficerskiej Szkoły Łączności w Warszawie, długo nie czekając zgłosiłem się do WKU w Chełmie i zostałem przyjęty.

         W dniu 23 października 1963 roku wsiadłem do pociągu relacji Chełm – Warszawa, pozostawiając w domu rodziców i dwie młodsze siostry Wiesławę i Romualdę, które obecnie mieszkają w Katowicach.

         O godz. 13.00 zameldowałem się u Oficera Dyżurnego 5 Pułku Łączności przy ul. Żwirki i Wigury. Zostałem przydzielony do kompanii radiowo – telegraficznej jako radiotelegrafista.

         W Szkole Podoficerskiej razem ze mną był Kolega Józek Suchodolski, który jest tu z nami obecny, myślę Józek, że wspomnisz te czasy, które razem przeżywaliśmy.

         Po skończeniu 12 miesięcznego intensywnego szkolenia zostałem awansowany do stopnia st. kaprala i jako podoficera przydzielono do  I Batalionu Dowodzenia, którego dowódcą był mjr Michalak. Trafiłem do kompanii radiowej na stanowisko dowódcy radiostacji R-102 i jednocześnie pełniłem obowiązki pomocnika dowódcy plutonu, którym był ppor. Brunon Klein. Obowiązki dowódcy kompanii pełnił kpt. Wojciech Miklaszewski. Byli to wspaniali ludzie, bardzo dobrzy dowódcy, do dziś się Ich pamięta i wspomina.

         W roku 1965 dowiedzieliśmy się, że Pułk ma być przeniesiony z Warszawy do Wałcza, nikogo to nie ucieszyło, a wręcz odwrotnie, nic nie wiedzieliśmy o tym mieście, a przede wszystkim jak ułoży się nasza dalsza służba wojskowa.

         Jesienią 1965 roku doszło do przeniesienia Pułku do Wałcza. I Batalion Dowodzenia  został rozlokowany nad jeziorem wojskowym. Warunki bytowe były ciężkie, mieszkaliśmy w namiotach, radiostacjach i aparatowniach. Ja mieszkałem w aparatowni (nadajnik R-102).         Koszary były zrujnowane, musieliśmy remontować do późnych godzin wieczornych, aby można było wprowadzić się przed zbliżającą zimą.  Wszystkie dni wyglądały podobnie, rano wyjazd z nad jeziora do koszar, ciężka praca przy remoncie pomieszczeń, po pracy godzina 18.00 powrót nad jezioro, mycie, przebieranie i do Klubu Garnizonowego. Klub w tym czasie był jedyną rozrywką.

         Prace remontowe przebiegały bardzo sprawnie i po zakwaterowaniu się w koszarach można było przystąpić do normalnego szkolenia.

         W roku 1966 zostałem podoficerem zawodowym. Obowiązki dowódcy kompanii przyjął ppor. Leszek Rząd, który zaproponował, abym został technikiem kompanii radiowej, zgodziłem się i do końca służby pełniłem te obowiązki w tej samej kompanii i batalionie tylko dowódcy się zmieniali, a było ich bardzo wielu, w tym czasie byłem awansowany na wyższe stopnie podoficerskie.

         W roku 1973 zawarłem związek małżeński i otrzymałem mieszkanie, gdzie mieszkam z żoną do chwili obecnej.

         W czasie mojej służby 5 Pułk otrzymał nazwę 1-go Pułku Łączności i stał się spadkobiercą 1-go Samodzielnego Pułku Łączności I Armii Wojska Polskiego, a w późniejszym czasie Pułk przeszedł reorganizację i powstała 2 Brygada Łączności, której dowódcą został płk Włodzimierz Augustynowicz.

         KOLEDZY!

          Dokładniej przedstawiłem Wam początkowy okres mojego życia i służby wojskowej, gdyż późniejszy okres to przeżywaliśmy wspólnie w koszarach, na ćwiczeniach jak również na różnych imprezach organizowanych właśnie w tym Klubie Garnizonowym, który obecnie jest Klubem Brygady Wsparcia Dowodzenia.

          W roku 1994 odszedłem z zawodowej służby wojskowej do rezerwy i na emeryturę.

          Uprawiam turystykę pieszą, rowerową i wodną, zajmuję się fotografią. Wałcz to piękne miasto a otaczają go lasy i jeziora, godne są odwiedzenia także ze względu na ich naturalne piękno. Warto przyjechać do Wałcza, wyruszyć na szlaki turystyczne lub jedną z leśnych dróg  nad jeziorem i iść tak po prostu przed siebie.

          Koledzy dziękuję za wysłuchanie i wznoszę toast:

„Za zdrowie Kolegów i członków naszego Koła nr 10 ZŻWP im. Ziemi Wałeckiej.”

         
     
         
  Koledzy podczas biesiadowania.  
  Od lewej: Leszek Nickowski, Jan Sobieski.  

Od lewej. Marek Lewandowski, Wiesław Wysocki, Marian  Bobelak,   Witold  Kowalski.

 
         

Przed wzniesieniem toastu za zdrowie Jubilata – Henryka Wlazia, Leszek  Nickowski odczytał życzenia.

         
 

 

 
     
  Kolega Leszek Nickowski odczytuje przygotowane życzenia.
Od lewej: Józef Suchodolski, Leszek Nickowski, Jan Sobieski.
 
         
     
         
  Toast wznosi Kolega Józef Suchodolski.  
  Od lewej: Tadeusz Rojewski, Józef Suchodolski.  

Od lewej: Tadeusz Rojewski, Józef Suchodolski, Leszek Nickowski, Jan Sobieski.  

 
         

         „Koledzy!

         Biorąc  udział  w  tak  miłym  spotkaniu  70  rocznicy urodzin  mojego  przyjaciela  Henryka   nietaktem  byłoby, gdybym kilku zdań nie powiedział przed wzniesieniem toastu.

         Mam nadzieję,  że te wspomnienia   to początek  naszej przygody,  którą przyszło nam przeżyć,  spójrzmy  na  to na to z sentymentem i zastanowieniem.

         Los nas rzuca w różne strony, dla każdego pisze inną kartę,  pamiętajmy jednak zawsze o miejscu z  którego  się wywodzimy i bądźmy z niego dumni.  Aby być dumnym trzeba je poznać.

         Nasz e drogi  z  Heniem skrzyżowały  się  23 października 1963 roku,  w  dniu  w  którym  rozpoczęliśmy  służbę wojskową w jednej kompanii, w tym samym plutonie, nawet spaliśmy obok siebie oddzieleni  tylko  szafką  żołnierską.

         Po  ukończeniu  Szkoły  Podoficerskiej  zostaliśmy   skierowani   do   pełnienia   dalszej   służby  wojskowej  do I  Batalionu  Dowodzenia  5 Pułku Łączności  w  Warszawie.  Tam  służyliśmy  razem  do 15 września 1965 roku,  do chwili dyslokacji jednostki do Wałcza. Od tego dnia służyliśmy w tej samej jednostce do czasu odejścia na  emeryturę.

        W chwili obecnej jesteśmy w tym samym Kole  nr 10  im.  Ziemi  Wałeckiej Związku Żołnierzy Wojska Polskiego a przyjaźń nasza trwa nadal, niedługo będzie już 50 rocznica.

         Wznoszę toast:

                   „HENIEK!  Życzę Ci dużo zdrowia i byśmy jeszcze długo mogli się z sobą przyjaźnić.”

         Nadszedł czas na podzielenie Jubileuszowego tortu, jak to zwykle bywa czynność tą rozpoczął Jubilat,  a następnie pomogli Mu w tym Koledzy.

         
     
         
 

Jubilat rozpoczyna dzielenie tortu.

 
         
     
         
  Jubilatowi pomagają: Marian Bobelak, Grzegorz Rutkowski i Marek Lewandowski.  
         

         Przed wzniesieniem toastu Kolega Józef  Domińczak powiedział:

         „Koledzy!

         Nie  będę  przemawiał  długo,  ale  na  takim uroczystym  spotkaniu  należy  kilka  słów  o  Jubilacie powiedzieć.

         Henia  poznałem  w  1968 roku  jak  przyszedłem  do JW. 2016,  a  w której Henio  już służył,  gdyż   jak  wiemy przeniesiony został z jednostką z Warszawy do Wałcza.

          Aby  poznać człowieka,  trzeba  z  nim  przebywać  w różnych sytuacjach, poznać jego charakter  i  osobowość. Ja miałem tę okazję,  bo z Heniem spotykaliśmy się  w różnych  okolicznościach.  W   relacjach  służbowych:  podczas szkolenia  w   jednostce,  w  czasie  pełnienia  służb,  na   ćwiczeniach  w  terenie,  jak  również   na  stopie  prywatnej: spotkania w kasynie wojskowym, sobotnie wieczorki czy zabawy karnawałowe  w  Klubie Garnizonowym  albo  nawet takie  Spotkanie Jubileuszowe jak to.

         Henio był  i  jest zawsze  wspaniałym Kolegą,  służy pomocą  i  radą, z przyjemnością przyjąłem zaproszenie na Jego Jubileusz. Z tej okazji wznoszę toast:”

         „KOLEDZY! 

          Wypijmy za zdrowie naszego Kolegi Henia WLAZIA  i  odśpiewajmy   STO  LAT”

         
     
         
 

Toast wznosi Józef  Domińczak. Od lewej: Józef Domińczak i Czesław Wirowski.

 
         

 Następnie wzniósł toast Kolega Marek Lewandowski:

         „Panowie!

         Ja  prawdopodobnie  jestem  najmłodszy  z  nas  tu  zebranych,  ale  chciałem  kilka  zdań  przed  wzniesieniem oficjalnego toastu powiedzieć.

         Z  Heniem  służyliśmy  co prawda nie na tej samej kompanii,  ale  na  zaprzyjaźnionych  w  jednym  batalionie, były  to kompanie radiowe.  Na  jednej  technikiem kompanii był Heniek,  a na drugiej  Marian  Cebula  (niestety  już św.  pamięci).   Byli  to  wspaniali  technicy,  odpowiedzialni  i  można  by  tu  użyć  słowa  „walczący”  o  każdą  jak najlepszą ocenę dla pododdziału. Widziałem ich w akcji w czasie Sezonowych Obsług Technicznych, które odbywały się dwa razy w roku.

         Przytoczę  jeden  humorystyczny  szczegół  i  słynny  Henia  wynalazek  do  czernienia  opon samochodowych. Mariana „podpuścił” i powiedział, że kupił taki preparat w Pewexie.  Marian  ze  złością  odpowiedział:  „a co to – On kapitalista i jego stać, a nas to nie”.

         Heniek  był  super  technikiem,  od  czasu  Jego  odejścia,  żaden  technik  tak  nie  pracował  jak  On.  Ja byłem w pierwszej kompanii, później przeszedłem do Henia na stację satelitarną.

         Tak jakoś te lata pracy nam się przeplatały,  trochę w jednostce,  trochę na ćwiczeniach,  a  obecnie  mieszkamy jako sąsiedzi.

          Teraz toast:”

 „Nie  ma  dwóch  zdań,  Henio  to  najlepszy  Kolega

–   TWOJE  ZDROWIE   –   HENIU !”

         
   
         
 

Toast wznosi Kolega Marek Lewandowski.
Od lewej: Jubilat Henryk Wlaź, Marek Lewandowski.

 
         

         Toastów było jeszcze kilka, m.in. Mariana Bobelaka, Czesława Wirowskiego, Jana Sobieskiego, Piotra Szymczaka, Wiesława Wysockiego, Tadeusza Rojewskiego i Grzegorza Rutkowskiego. Przy takich jak  to  spotkaniach  każdy  z  uczestników  chciałby przedstawić chociaż w kilku słowach swoje odczucia i wspomnienia  z  razem przebytej służby.  Niestety czas przeznaczony na spotkanie dobiegał końca.

       Na zakończenie Jubilat bardzo serdecznie podziękował za życzenia, za kwiaty i za miłe dzisiejsze z Nim spotkanie. Życzył wszystkim Kolegom jak najlepszego sdrowia i wielu jeszcze takich spotkań.

 

Materiał zebrał i opracował:  Grzegorz  RUTKOWSKI.

Zdjęcia wykonali:     Grzegorz  RUTKOWSKI,
                                 Henryk    WLAŹ,
                                 Wiesław  WYSOCKI.